Dlaczego zniknęłam
Po długiej przerwie wracam do funkcjonowania w życiu realnym i wirtualnym :)
Życie potrafi zaskakiwać i tak też się stało w moim przypadku.
Sytuacje jakie się wydarzyły w moim życiu w ciągu ostatnich 10 lat, a zwłaszcza w ostatnich dwóch latach zaskoczyły mnie pozytywnie, ale i negatywnie. Choć chęci do działania zawsze miałam to jednak coś mnie przerosło, to jednak Hypophosphatasia mnie pokonała, to jednak moja psychika nie wytrzymała.
Doszłam do momentu, gdzie musiałam powiedzieć:
"STOP !! Muszę zająć się tylko i wyłącznie sobą."
Najlepszym na to sposobem było zamknięcie się w domu i odizolowanie od wszystkiego!
Zacznę od początku
Zawsze byłam osobą bardzo aktywną, pełną energii i chęci do pomagania innym. Nawet gdy 10 lat temu Hypophosphatasia zaczęła u mnie postępować i łamać moje kości, to dalej byłam osobą aktywną pełną chęci do pomagania innym - opiekowałam się moimi babciami, pomagałam w opiece nad dziećmi przyjaciołom, byłam opiekunem prawnym, założyłam Fundację HypoGenek, brałam udział w szkoleniach różnego typu. Byłam w tym wszystkim szczęśliwa.
Do śmierci moich dziadków byłam przygotowana w jakimś stopniu, ale w 2022 roku do śmierci mojego przyjaciela, mimo, że wiedziałam o jego chorobie i gdzieś wewnątrz przeczuwałam, że to się zbliża, to jednak było dla mnie to dużym emocjonalnym przeżyciem.
Dwa dni później przeżyłam największy mój szok - pękła mi kość udowa i wylądowałam w szpitalu na operacji. Natłok emocji jaki we mnie tkwił spowodował, że odbiło się to na mojej psychice do tego stopnia, że zaczęłam wpadać w panikę i odczuwać reakcje organizmu jakie nie miały miejsca w rzeczywistości - np. wydawało mi się że puchnę, że moja noga się rusza, w tak naprawdę nic się nie działo. Dodatkowo okres powrotu do zdrowia po szpitalu nie należał do najłatwiejszych, ponieważ musiałam przełamać opór proszenia o pomoc w codziennych czynnościach.
By sobie pomóc skorzystałam z pomocy lekarza psychiatry, który wprowadził leki niwelujące lęki.
Niestety w 2023 roku zmarł kolejny mój przyjaciel, który był bardzo dużym wsparciem dla mnie po wyjściu ze szpitala. Jego śmierć była również dla mnie emocjonalnie trudna.
Całe szczęście nie tylko były w moim życiu ciężkie i trudne chwile, ale także i takie jak w tym roku udział w programie Anny Dymnej, czy zdobycie i osobiste odebranie statuetki PRAWDZIWIE BOSKA na balu Fundacji Boskie Skrzydła w Dębicy. No i najważniejsze działanie tego roku w fundacji to zorganizowanie Pierwszego w Polsce Zjazdu Osób z Hypophosphatasją, oraz udział w różnych konferencjach medycznych.
Ale tak jak pisałam na początku organizm ma swoje granice wytrzymałości i życie na adrenalinie odbiło się na moim zdrowiu fizycznym i psychicznym. Organizm po prostu padł i prawie cały październik przeleżałam w łóżku - całe szczęście mogłam sobie na to pozwolić i odpoczęłam i nabrałam sił do kolejnych działań. Choć nadal czeka mnie długi okres powrotu do równowagi zwłaszcza psychicznej, to już powoli zaczynam funkcjonować w prawidłowy sposób.
Każdy człowiek ma prawo do gorszego, trudniejszego etapu w życiu i trzeba go przejść, pozwolić sobie na każde emocje. A jednocześnie nauczyć się je rozładowywać tak by nie ranić innych. Mam to szczęście, że wokół siebie mam rodzinę i przyjaciół przy których mogę odpocząć i dojść do równowagi. Ale najważniejsza jest moja praca nad sobą i nauczenie się, że nie mam już nastu lat i z racji Hypophosphatasii organizm zupełnie inaczej już funkcjonuję.
Dlatego zwalniam :)
Komentarze
Prześlij komentarz