Fantazja - świat kolorów z HPP cz.8 / Fantasy - the world of colors with HPP no.8

Cud mojego życia

(rysunek ołówkiem
autor/ pencil drawing,
author
Kamila Anna Dratkowicz )
Gdy zapadła decyzja o operacji, nasz ówczesny proboszcz wziął mnie i moją rodzinę do kaplicy, gdzie udzielił sakramentu namaszczenia chorych oraz podarował misyjny różaniec. Gdy byłam w szpitalu ojciec proboszcz ogłosił parafianom, że jestem chora i modlono się o zdrowie dla mnie. Nie byłam wtedy tego świadoma, dopiero po powrocie ze szpitala usłyszałam od wielu ludzi, że się modlili za mnie. Kilka miesięcy po operacji, po mszy, jeden z ministrantów podszedł do mnie i spytał jak się czuję, bo on się modlił za mnie. Nawet nasz parafianin, który jest sławnym piosenkarzem, gdy mnie zobaczył powiedział, że codziennie całą rodziną modlą się za mnie. To było niesamowite, bo w końcu człowiek znany, wielki artysta estradowy modlił się za mnie, za zwykłą osobę, którą znał tylko z tego, co usłyszał od proboszcza. Dzięki tej operacji zrozumiałam i odczułam jak wielką moc ma modlitwa wstawiennicza. I co najważniejsze, że wiara w Boga ma sens bo On istnieje i pomaga każdego dnia, gdy tylko pozwolimy, aby nas prowadził. Gdy pielęgniarki zawoziły mnie na salę operacyjną trzymałam w ręku różaniec, będący dla mnie symbolem obecności Boga. Gdy leżałam na sali operacji i zaczęłam się wybudzać byłam bardzo niespokojna, pielęgniarka nie wiedziała jak mnie uspokoić i wtedy moja mama powiedziała „proszę dać jej różaniec”. Gdy tylko go poczułam w dłoni od razu się uspokoiłam – trzymając różaniec w dłoni miałam wrażenie jakbym trzymała Ojca Niebieskiego za rękę.
Kilka tygodni po zabiegu dostałam od zaprzyjaźnionego księdza różaniec od Papieża Jana Pawła II. Mam go do dnia dzisiejszego i w trudnych chwilach biorę go do ręki. Zaskakujące, że wiara w Boga została dana mi od urodzenia, mama uczyła modlitw, tradycji, tata dał nam poczucie ojcowskiego bezpieczeństwa, co można przełożyć na bezpieczeństwo jakie daje Bóg, a tak naprawdę poczułam Jego obecność dopiero w sytuacji zagrożenia życia. Dopiero wtedy zrozumiałam kim dla mnie był, jest i zawsze będzie. Rodzice nauczyli miłości do Boga, który był członkiem naszej rodziny. Jak tylko sięgam pamięcią, zawsze chodziliśmy do kościoła. Pamiętam też, że tata lubił chodzić do wybranych kościołów, takich w których czuł się dobrze. Odziedziczyłam to po Nim, bo chodzę na msze tylko do wybranych kościołów, bo muszę czuć Boga. Po operacji postanowiłam żyć chwilą dnia codziennego, niczego nie żałować, kochać każdego niezależnie od pochodzenia i poglądów, a w podejmowaniu decyzji kierować się modlitwą oraz odczuciami serca i sumienia. W swoim pamiętniku znalazłam słowa, które są moim mottem życiowym: "Zawierz swoje życie Bogu, a zobaczysz, że nic nie dzieje się w Twoim życiu bez przyczyny - wszystko ma sens."

The miracle of my life
When the decision about the operation was made, our priest took me and my family to the chapel, where I received the sacrament for the sick. He also gave me the missionary rosary. When I was in the hospital, the same priest announced to the parishioners, that I was sick and they all prayed for my health. I wasn’t aware of that that time. After returning from the hospital, I heard from many people that they had been praying for me. A few months after the operation, after Sunday Mass, one of the choirboy came up to me and asked how I was feeling, because he prayed for me. Even our parishioner, who is a famous singer, when he saw me he told me that every day, his whole family was praying for me. It was amazing, because in the end, the man known by everyone, a great singer prayed for me - an ordinary person, he only knew from what he’d heard from the priest. Thanks to this operation, I understood how much power has the intercessory prayer. And most importantly, that faith in God makes sense because He exists and helps every day when we allow Him to guide us. When nurses were taking me for the operation, I was holding a rosary in my hand, which for me is a symbol of God's presence. When I was lying on the bed after the operation and began to wake up, I was very anxious, the nurse didn’t know how to calm me down, my mom said, "Please give her a rosary." As soon as it felt it in my hand, I immediately calmed down - holding a rosary in my hand I felt like I kept Heavenly Father's hand. A few weeks after the treatment I got from a friendly priest the rosary from Pope John Paul II. I have it to this day, and in difficult moments, I take it and pray. Surprisingly, that belief in God has been given to me at birth. My mother taught me the prayers, traditions, while dad gave us a sense of father's safety, which can be translated to the safety of the God, but I truly felt His presence for real, for the first time so real in life-threatening situations. Then I understood what and who He was, is and always will be for me. Parents taught me the love of God, who was like a member of our family. As soon as I can remember, I always went to church. I also remember that my father liked to go only to churches he chose, he liked, those in which he felt good. I inherited it after him, because I go to Mass only to selected churches, because I can feel God there. After the surgery, I decided to live the moment of everyday life, regret nothing, love everybody regardless of their origin and the beliefs, and in decision-making process be guided by prayer and the feelings of the heart and conscience. In my diary, I found words that are my life motto: "Give your life to God, and you will see that nothing is happening in your life for a reason - all makes sense."

Komentarze