„Bez przodków jesteśmy jak wyrwana roślina

„Bez przodków jesteśmy jak wyrwana roślina, rzucona na wyschnięcie.
Gdy czujesz za sobą ich siłę, to tak, jakbyś rósł w lesie z innymi drzewami.
Jedne są stare i już się przewracają, inne młode, dopiero rosną,
ale to jest Twój las”
(St. Pieniążek)

    Po latach poszukiwań, rozplanowywania, czytania ukończyłam drzewo genealogiczne moich przodków tworząc łącznie aż pięć drzew genealogicznych.
    Dużo szukałam na stronach internetowych, gdzie można zobaczyć zdjęcia ksiąg parafialnych, w których są zapisane chrzty, śluby i zgony. Księgi parafialne sprzed 50 - 100 lat bardzo się różnią od dzisiejszych - po pierwsze są np. napisane
w języku rosyjskim, a w nawiasach są imiona i nazwiska napisane w języku polskim.
Drugą ciekawostką dla mnie był fakt, że opisy tych wydarzeń są jak opowiadania.
Takim oto sposobem doszłam do odnalezienia imion moich pra-pra-pra-pradziadków z rodu Michalaków pochodzących z miejscowości Łęki Kościelne. Szczerze mówiąc było trudno to wszystko rozpisać i rozrysować bo moi pra-pra-pradziadkowie mieli aż 14 dzieci, z czego relacje pozostały utrzymane do dnia dzisiejszego tylko potomków trójki dzieci. Ale było warto !!!

    Najciekawszą rzeczą, jaką zrobiłam, było przepisanie życiorysu napisanego własnoręcznie przez mojego pradziadka Józefa Kliżewskiego - ułana, walczącego w pierwszej i drugiej Wojnie Światowej. Dziś przedstawiam Wam jego historię życia. Jestem dumna z faktu bycia prawnuczką człowieka, który żył zgodnie
z wartościami: 
BÓG - HONOR - OJCZYZNA i mimo możliwości uniknięcia walk na froncie pradziadek walczył o wolność dla każdego z nas do samego końca.

 Józef Kliżewski syn Baltazara i Franciszki (z Bielasów) urodził się 12 lipca 1902 roku w Bogusławicach. W okresie pierwszej Wojny Światowej mieszkał
w Wolborzu - granicznym miasteczku okupacji austryjackiej. Józef Kliżewski gdy miał 15 lat wstąpił do organizacji skautowskiej, w której brał udział do września 1918 roku. Cały jego zastęp skautów zgłosił akces do tajnej organizacji wojskowej P.O.W., którego komendantem był Władysław Nabiałczyk pseudonim „Kruk”. Józef Kliżewski zostając członkiem P.O.W. otrzymał pseudonim „Mały”.
    Nocą z 31 października na 1 listopada 1918 roku rozbroili posterunek żandarmerii austryjackiej oraz straż graniczną.
    Z 10 na 11 listopada 1918r. rozbroili posterunek niemiecki na stacji kolejowej Baby. Przypomnę, że 11 listopada 1918 roku Polska odzyskała niepodległość po 123 latach niewoli. Po rozbrojeniu okupantów i przejęciu władzy przez organa cywilne cały oddział P.O.W. wyjechał do Piotrkowa Trybunalskiego, gdzie został wcielony do formującego się wojska polskiego. Na początku grudnia 1918r. w sile jednego batalionu wyjechali do Lublina i wcieleni do 1 pułku ziemi lubelskiej – późniejszy 23 p. p. - Józef Kliżewski przeszedł cały szlak bojowy, aż do zakończenia wojny, został zwolniony z wojska jako młodociany 20 grudnia 1920 roku. W zaświadczeniu wydanym w dniu 2 grudnia 1933 r. podpisanym przez ppłk. dypl. Tadeusz Niezabitowskiego i potwierdzony przez kapitana Franta możemy przeczytać, że Józef Kliżewski „cieszył się jak najlepszą opinią swych przełożonych, jako dzielny żołnierz liniowy biorący udział we wszystkich bitwach swego oddziału. Za udział w ochotniczej, uwieńczonej powodzeniem akcji wypadowej do Dźwińska został szer. Józef Kliżewski wyróżniony pochwalnie w rozkazie pułkowym 23 p.p. Nr 287
p. z dnia 25.XI.1919r. Szeregi pułku opuścił dopiero po zakończeniu wojny, w okresie zwalniania z wojska młodocianych żołnierzy.”

    Po przejściu do cywila Józef Kliżewski rozpoczął pracę jako robotnik farbiarni
i wykończalni Chr. A. Krausse w Łodzi.

    W dniu 6 grudnia 1923r został powołany do czynnej służby wojskowej
i wcielony do 11 Pułku Ułanów Łegionowych w Ciechanowie. Zwolniony w 1925 roku w stopniu kaprala.

    Zawarł związek małżeński z Marianną z domu Michalak (1903-1975), miał dwóch synów Longina (1927-2001) i Mirosława (1929-2012). Pracował w archiwum Akt Dawnych miasta Łodzi jako kontraktowy pracownik, a od 23 maja 1927 roku
w Kasie Chorych (obecnie ZUS) jako pracownik umysłowy.

    W pierwszych dniach września 1939 roku Józef Kliżewski zgłosił się do
4 Dywizjonu Taboru w Łęczycy. Otrzymał przydział do kancelarii jako podoficer kancelaryjny, rejestrował zgłaszających się rezerwistów. 6 września 1939r nastąpiła ewakuacja Dowództwa Dywizjonu. 16 września 1939 roku znalazł się aż pod Sarnami. Ponieważ dalszy odwrót w kierunku wschodnim stał się niemożliwy, wszystkie oddziały zawróciły, wycofując się przez Kowel w kierunku na Brześć. Na błoniach pod Kobryniem Pułkownik Brzoza-Brzezina przeprowadził koncentrację wszystkich oddziałów wojskowych będących w tym miejscu, do których wygłosił przemówienie przedstawiające faktyczną sytuację, zwrócił się do żołnierzy, którzy chcą iść do domu to mogą to uczynić. Z pozostałych oddziałów utworzono nową dywizję piechoty, nad którą dowództwo objął pułkownik Brzoza-Brzezina. Ponadto wydano rozkaz zniszczenia wszystkich dokumentów jako zbędny balast. Józef Kliżewski otrzymał przydział do plutonu zwiadu, którym dowodził kapitan Cwirnak. Po dokonanej reorganizacji oddziały Pułk. Brzozy dołączyły do Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie” pod dowództwem Gen. bryg. Franciszka Kleeberga.
    Józef Kliżewski z grupą „Polesie” uczestniczył w operacjach plutonu zwiadu pod Kockiem, Krzywdą i Wolą Gułowską. W dniu 6 października 1939 roku w lasach pod Krzywdą nastąpiła kapitulacja.
    Podoficer Józef Kliżewski służył w Armii gen. Kleeberga od 21 wrzesnia 1939 roku do 6 października 1939 roku. 
    Generał Kleeberg napisał swój ostatni rozkaz dziękując żołnierzom za dochowanie wierności Ojczyźnie, za męstwo, hart i karność, zakończył go słowami:
„WIEM, ŻE STANIECIE GDY BĘDZIE TRZEBA. JESZCZE POLSKA NIE ZGINĘŁA” 
    Józef Kliżewski dostał się do niewoli. Pierwszą noc spędził w kościele w Woli-Gułowskiej, następnie Dęblin, Radomsko i Częstochowa. Został wywieziony do obozu jeńców w Altengrabów Stalag XI „Nr jeniecki 35045". Na początku kwietnia 1945 roku wyzwolony przez Amerykanów w miejscowości Bretsch Kreis Osterburg, gdzie pracował w Arbeiskomando. Z Bretschu został wywieziony do strefy brytyjskiej do miejscowości Bockhorn, gdzie polscy oficerowie na czele
z majorem Kostkiem organizowali Polski Ośrodek Cywilny. Józef Kliżewski został powołany na stanowisko kierownika kancelarii.
    W styczniu 1946 roku po odnalezieniu żony Marianny Kliżewskiej w Lunbéce wrócił do kraju. Cała rodzina Józefa Kliżewskiego – żona i dwóch synów – byli wywiezieni przez okupanta.
    Gdy Józef Kliżewski został powołany do wojska 1 wrzesnia 1939 roku, jego żona Marianna została z synami bez środków do życia. Na drugi/trzeci dzień po wkroczeniu Niemców do Łodzi w ich mieszkaniu zjawili się gestapowcy pytając
o Józefa Kliżewskiego i przeprowadzili gruntowną rewizję mieszkania robiąc wielki bałagan, nic nie znaleźli. Po ich odejściu Mariannie w czasie układania rozrzuconej bielizny w szafie, wyleciała legitymacja Związku Zachodniego, którego Józef Kliżewski był czynnym członkiem. Marianna Kliżewska wraz z synami zamieszkała
u swoich rodziców – Franciszki i Wojciecha Michalak. W 1940r została wywieziona do Niemiec (Lubeka) na przymusowe roboty. Ich synowie Mirosław i Longin pozostali u swoich dziadków, ponieważ w kwietniu 1940 roku umarł ich dziadek Wojciech Michalak, jego żona Franciszka Michalak szukając środków na utrzymanie poszła do opieki społecznej – tam kazano przyprowadzić wnuki. Niestety ją z wnukami przewieziono na ul. Kopernika w Łodzi, gdzie szykowano transport Polaków na przymusowe roboty do Niemiec. Mirosław
i Longin zostali wywiezieni do Stargardu Szczecińskiego, a w tamtejszym Arbeitlamcie przyporządkowano ich do miejscowości Gross Mellen Kr. Saatzior in Pommern, (Mielno Stargardzkie). W 1945r. przed zbliżającym się frontem radzieckim wszyscy gospodarze jak i pozostali mieszkańcy otrzymali nakaz opuszczenia swych gospodarstw i domów i udania się w głąb Niemiec. Gospodarze w obawie, aby chłopcy im nie uciekli, zabrali wszystkie dokumenty. W czasie jednego
z nalotów samolotów sowieckich na kolumny uciekinierów w miejscowości Altdamm (Stare Dąbie) Mirosław został ranny w nogę i przewieziony do szpitala w Szczecinie, po niedługim czasie został ewakuowany do szpitala w miejscowości Woltgos, a następnie do Wernigerode, które zostało zdobyte przez wojska Amerykańskie w dniu 11 kwietnia 1945 roku. Mirosław po wyjściu ze szpitala został skierowany i zawieziony przez Amerykanów do obozu (zgrupowania) przejściowego dla Polaków w okolicach Braunschweigu, gdzie przebywał do połowy listopada 1945 roku. Następnie 15-16 listopada przewieziony został transportem wojskowym do Szczecina, a następnie do Łodzi.

    W 1991 roku Siły Zbrojne Rzeczpospolitej Polskiej, Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej postanowieniem z dnia 12 lutego mianował mojego pradziadka Józefa Kliżewskiego na stopień Podporucznika.
  Józef Kliżewski doczekał się dwóch wnuków (Marka i Macieja), jednej wnuczki (Ani), dwóch prawnuków (Maciusia i Marcina) i trzech prawnuczek (Katarzyny, Kamili i Kasi).
    Zmarł w wieku 91 lat 31 lipca 1993 roku w Łodzi. 

    Czasami słyszę pytanie skąd mam tyle siły do walki z moimi problemami. Dziś wiem, że otrzymałam tę siłę walki od mojego pradziadka, który poprzez wychowanie swoich synów i wnuków przekazał im te wartości, a Oni przekazali mi. W życiu warto walczyć o marzenia, nieważne jakie one są. Walcząc możemy zyskać więcej niż planowaliśmy.

 Józef Kliżewski 

Na poniższych zdjęciach Józef Kliżewski z żoną Marianną i synami
Mirosławem i Longinem
 Na grobie pradziadka Józia pojawiła się pamiątkowa tablica






Komentarze

  1. Kama �� tylko Ty swoja dociekliwoscia i wytrwaloscia potrafilas odnalezc tyle waznych i ciekawych momentow z zycia swojego pradziadka i tak pieknie to opisac. Jestesmy z Ciebie DUMNI ��

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz